„Dobrze się stało, że pojazdy z napisem Jelcz na masce są dalej produkowane”

Dlaczego Jelczańskie Zakłady Samochodowe przestały produkować znane w całej Polsce autobusy? Między innymi na to pytanie próbujemy znaleźć odpowiedź w rozmowie z Wojciechem Połomskim, autorem wielu książek na temat fabryki w Jelczu. Zapraszamy do lektury.

wjelczu.pl: – Dlaczego Jelcz upadł?

Wojciech Połomski: – Odpowiedź na to pytanie jest bardzo skomplikowana i brakło by nam doby, aby wszystko omówić i przedstawić. Jak pan zapewne wie, w końcowym okresie produkcją autobusów zajmowała się powołana w tym celu spółka Polskie Autobusy. W jej skład wchodziły fabryki w Sanoku i w Jelczu-Laskowicach.

wjelczu.pl: – A z jakiego powodu zrezygnowano z produkcji w fabryce dolnośląskiej?

WP: – Utrzymując produkcję autobusów Autosan? To pytanie należałoby zadać ówczesnemu właścicielowi panu Zasadzie i Zarządowi spółki Polskie Autobusy. Jak wiemy po kilku próbach sprzedaży fabryki w Autosanie przez zarządzającego nią syndyka, dziś wchodzi ona w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Natomiast dokumentacja autobusów Jelcz, znajduje się w rękach spółki Jelcz Sp.z.o.o., należącej do Huty Stalowa Wola, wchodzącej notabene także w skład PGZ. Sądzę więc, że dublowanie produkcji autobusów w jednym konsorcjum nie wchodzi w grę. Wracając do pierwszej części pytania. Przyczyn upadku JZS należy się doszukiwać w początkach lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Zrezygnowano wówczas m.in. ze współpracy z firmami MAN i Volvo, przekształcając fabrykę z państwowej w prywatną. Myślę, że właśnie te fakty miały bardzo duży wpływ na dalsze losy przedsiębiorstwa w Jelczu-Laskowicach. Te wydarzenia starałem się opisać chronologicznie w mojej nowej książce. Sądzę, że Czytelnicy po jej przeczytaniu, sami wyrobią sobie zdanie na temat przyczyn upadku JZS.

wjelczu.pl: – Dzisiaj Jelcz to przede wszystkim produkcja dla wojska.

WP: – Tak, dziś część dawnego JZS czyli spółka Jelcz Sp.z.o.o produkuje samochody tylko i wyłącznie na potrzeby polskich sił zbrojnych. Są to zarówno podwozia pod zabudowy specjalistyczne, samochody skrzyniowe i ciągniki siodłowe.

wjelczu.pl: – To słuszny kierunek?

WP: – Zależy jak na to spojrzeć. Na pewno tak, jeżeli weźmiemy pod uwagę istnienie marki JELCZ, to jest ona w dalszym ciągu obecna w przeciwieństwie do marki STAR. Konstrukcje pojazdów są rozwijane i projektowane są nowe pojazdy według ścisłych zamówień. Uważam więc, że dobrze się stało, że pojazdy z napisem Jelcz na masce są dalej produkowane. Można dalej je spotkać na ulicach, mimo iż głownie produkowane są dla wojska.

wjelczu.pl: – Może jeszcze nie wszystko stracone? Może jest jeszcze szansa na wznowienie produkcji autobusów w Jelczu?

WP: – Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Uważam jednak, że obecnie fabryka jest zbyt zajęta realizacją kontraktu na dostawę następcy Stara 266 oraz realizacją bieżących zamówień, by myśleć o rynku cywilnym. Ale kto wie co przyniesie przyszłość? Jelcz miał bardzo bogate tradycje jeżeli chodzi np. o pojazdy pożarnicze… więc może za jakiś czas przygotują podwozie pod zabudowę pożarniczą lub powstanie nowy samochód gaśniczy marki Jelcz.

wjelczu.pl: – Kiedy premiera nowej książki Pana autorstwa i o czym będzie?

WP: – Kolejna moja książka to kontynuacja serii „Pojazdy samochodowe i przyczepy Jelcz 1990-1994”. W czwartym tomie zawarte zostały – oprócz tradycyjnie opisywanych pojazdów powstałych w tym przedziale czasowym – rozdziały w których przedstawiłem wydarzenia związane m.in. z poszukiwaniem inwestora strategicznego dla JZS, rozmowy z firmami MAN i Volvo. Na pewno zainteresują Czytelników także wywiady z pracownikami ASP we Wrocławiu, którzy projektowali dla JZS oraz rozmowa z Jerzym Cyrulikiem. Oczywiście nie zabraknie również niespodzianek, czyli jak zwykle porcji szerzej nie znanych zdjęć i opisów pojazdów prototypowych. Premiera nowej książki ma nastąpić na przełomie listopada i grudnia bieżącego roku.

(fot. Motoryzacja 10/1976/phototrans)