Jelcz-Laskowice: Nowy prezes Orłów: Zmiana warty, cele wciąż te same

Przemysław Olechowski (fot. Jarosław Frąckowiak)

Przemysław Olechowski, nowy prezes Acany Orła nie jest człowiekiem znikąd. W klubie był już jakiś czas, a aby lepiej zrozumieć jego grę ukończył kurs trenerski. W rozmowie z nami zapowiada, że na trudne czasy potrzebne są przemyślane i odważne decyzje. Do pomocy w ich realizacji już teraz zachęca wszystkich sympatyków Orła.

Czy chęć rezygnacji Sebastiana Bednarza z funkcji prezesa Orła była dla Pana zaskoczeniem?

Wiele razy rozmawiałem z Sebastianem o jego odejściu, więc zaskoczenia nie było. Wiem też, że mogę liczyć na jego pomoc w każdym momencie, więc na pewno nie zostaję sam.

Kiedy zapadła ostateczna decyzja o zmianie prezesa klubu?

Tuż po majowym weekendzie. Wtedy się też spotkaliśmy, aby zaplanować ewentualne dalsze działania.

Nie było żadnych obaw przed objęciem funkcji prezesa?

Oczywiście, że były i nadal są. Szczególnie teraz, kiedy trudno będzie o nowych sponsorów. Klub to nie zabawka, ale połączenie biznesu z emocjami. Jeśli między tym nie ma balansu, to zaczynają się problemy. Nie raz zadawałem sobie pytanie: „Po co Ci to?”. Zawsze jednak z tyłu głowy miałem cytat z Marka Twaina, który szybko dawał mi odpowiedź: „ Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.”

Obowiązków teraz będzie zdecydowanie więcej?

Oczywiście, że tak. Dlatego też zapraszam wszystkich, którzy mają w sercu Orła do współpracy. Potrzeba nam otwartych głów, szerokiego spojrzenia i rąk do pracy. Orzeł to lokalny klub. Klub ludzi z pasją i zaangażowaniem.

Co dla kibiców będzie oznaczać ta zmiana? Po ogłoszeniu rezygnacji prezesa Bednarza pojawiły się komentarze, że Orzeł niedługo może przestać istnieć.

W realiach pandemii wielu klubom grozi likwidacja. Ja jestem jednak dobrej myśli i stoję na stanowisku, że kiedy wydaje się, że wszystko się skończyło, to wtedy dopiero wszystko się zaczyna.

Czy ze względu na to, że byłeś już przy Orle, możemy spodziewać się podobnego prowadzenia klubu?

Jestem w klubie od kwietnia zeszłego roku. Poznałem jego strukturę i organizację. Zrobiłem również kurs trenerski, aby dokładnie zrozumieć czemu nasi zawodnicy grają w ten sposób, a nie inny. Na trudne czasy potrzebne są przemyślane i odważne decyzje. Niektóre mogą wydawać się niezrozumiałe, niektóre dziwne, a jeszcze inne szalone. Jednak to, że pójdziemy taką droga nie oznacza, że nie zmierzamy do tego samego celu.

Miejsce na nowe pomysły również się znajdzie?

Pomysłów mam wiele. Chcę, aby mecze Orła były lokalnym świętem. Chcę, aby rodziny z dziećmi mogły przychodzić na mecze i w bezpiecznej oraz kulturalnej atmosferze przeżyć emocjonujące widowisko. Widowisko z oprawą i atrakcjami. Do realizacji pomysłów będę potrzebował zebrać fanów Orła, którzy obdarzą mnie zaufaniem i pomogą w ich realizacji. Nie ma możliwości, aby jeden człowiek, czy nawet kilku było wstanie udźwignąć tak duży projekt. Z tego powodu ogromny szacunek należy się też Sebastianowi oraz Jarkowi Patałuchowi, którzy od podstaw zbudowali i prowadzili Orła.

A jak będzie wyglądać sytuacja z Futsal Masters? Czy po ewentualnym zażegnaniu pandemii koronawirusa w Jelczu-Laskowicach ponownie zawitają wielkie marki?

Futsal Masters to projekt Sebastiana i chcę aby takim pozostał. Jeśli stwierdzi, że chce go nadal realizować klub mu w tym z pewnością pomoże.

Orzeł nadal będzie znajdował się w czołówce Futsal Ekstraklasy?

Przyszły sezon to wciąż jedna wielka niewiadoma. Nie wiemy ile zespołów będzie grało w Futsal Ekstraklasie? Ile drużyn spadnie z niej po sezonie? Czy będzie możliwość grania z kibicami na trybunach? Kiedy zaczniemy nowy sezon? Aktualnie jest zbyt dużo znaków zapytania, aby składać jakiekolwiek deklaracje. Mimo to wiem, że jeśli tylko pojawi się możliwość grania, drużyna na pewno będzie gotowa zostawić serce na parkiecie.

Gdzie zatem widzi Pan Orła za rok?

Z trenerem Chusem Lopezem w grze o najwyższe cele.